Marian i Stasio. Żywoty przez parę chwil równoległe
Po 70 latach drugie i trzecie pokolenie ocalonych z wojennej hekatomby Żydów i Polaków wciąż odkrywa nieznane karty swojej domowej historii.
O świcie pod dom na peryferiach Warszawy zajechał samochód. Wysiadło zeń trzech mężczyzn. Znaczki w klapach płaszczów zdradzały funkcjonariuszy gestapo.
Wolska 107, wiosna 1943 roku
W mieszkaniu na parterze rozległo się pukanie.
– Pan Stanisław Drabich? – gospodarz przytaknął, nie okazując zdenerwowania pytaniem. – Czy jest tu ktoś jeszcze?
– Marian, otwórz – zawołał w stronę sypialni, wpuszczając Niemców do środka. Do pokoju wszedł zaspany krępy blondynek o błękitnych oczach.
– Kim jesteś? – spytał po polsku gestapowiec.
– To syn moich przyjaciół – odpowiedział gospodarz.
– Niech się ubierze – padł rozkaz.
Wyszli z budynku, za którym długim wąskim pasem ciągnęły się zagony cebuli. Tajniacy prowadzili Drabicha pod ręce, chłopak szedł z tyłu. Wepchnęli aresztowanego do auta.
Marian obszedł wóz, jakby chciał wsiąść z drugiej strony. Wyostrzonymi ze strachu zmysłami ogarniał całą scenę. Jezdnię, tory, nadjeżdżający tramwaj. Instynktownie rzucił się w jego stronę. Zanim tajniacy się zorientowali, był na tylnym podeście mknącego wagonu. Dwie siedzące kobiety spojrzały po sobie, ich twarze wykrzywił grymas: „Żyd".
Wyskoczył już na pierwszym przystanku, nim konduktor odkrył pasażera na gapę. Nie miał przy sobie ani grosza. Puścił się biegiem w stronę miasta. Wspomniał wczorajszy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta