Muzułmanie, dlaczego milczycie?
Kimże jest ów Abu Bakr al-Baghdadi, lider Państwa Islamskiego, że ma czelność unieważniać konstytucję Omara?
Jak wielkie trzeba mieć ego i jak wielkim być fanatykiem, by rujnować tradycję mającą swoje korzenie w zasadach, które stanowili „kalifowie sprawiedliwi"? Rozbijać świat muzułmańskich wartości? Wypowiadać wojnę wszystkiemu i wszystkim? Prowadzić swoich wyznawców na pewną śmierć i na wieczne potępienie? To pytania, które powinien zadawać cały muzułmański świat, a nie zadaje. Nie krzyczy. Nie protestuje. Nie odcina się. Czemu o to pytać musimy my – chrześcijanie, w oczach muzułmanów – innowiercy. Czy to nasza rola?
Cenię sobie islam w tym wydaniu, które setki razy wykładali mi na Bliskim Wschodzie moi przyjaciele muzułmanie. Zapewniali, że islam to pokój, poddanie się woli Boga, poszanowanie boskich i ludzkich wartości. Apokryficzna konstytucja Omara z połowy VII wieku nazywa żydów i chrześcijan „dhimmi". To „ludy księgi", społeczności chronione. Wszak Prorok był następcą ich proroków, Mojżesza i Chrystusa. Musa i Issa byli poprzednikami Mahometa w dobrej nowinie. A on sam bywał wdzięcznym słuchaczem ich wyznawców. Czy toczył wojnę z „ludami księgi"? Toczył i wygrywał, ale potrafił szanować ich głęboką wiarę i dorobek. Do dziś...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta