Betlejem
W Betlejem byłam dwa razy. Pierwszy raz w 1988 roku. Mieszkaliśmy w Paryżu i pracowałam jako freelancer dla Radia Wolna Europa, które zgodziło się posłać mnie do Izraela na jedną z pierwszych konferencji o stosunkach polsko-żydowskich.
Przed i po konferencji objechaliśmy z Jakubem (Karpińskim) Izrael wzdłuż i wszerz i oczywiście byliśmy też w Betlejem.
Trwała wtedy pierwsza intifada (zwana intifadą kamieni, choć od bomb i kul ginęli ludzie), ale można było bez przeszkód chodzić po całej Jerozolimie i jeździć autobusem i autostopem po Zachodnim Brzegu. Do autobusów wsiadali często uzbrojeni żołnierze, sprawdzający dokumenty osób wyglądających na Arabów. Betlejem, małe miasteczko, było pełne turystów i trzeba było stać długo w kolejce, żeby podejść do Bazyliki Narodzenia Pańskiego, w której różni zakonnicy, popi i księża żądali pieniędzy praktycznie za każdy krok. Na placu przed bazyliką pełno było sprzedawców pamiątek, Arabów i kafejek, w których można było zjeść szawarmę.
Prawie wszyscy nasi znajomi Izraelczycy, głównie emigranci z Polski, byli oburzeni zachowaniem rządu izraelskiego, a zwłaszcza rosnącym wpływem fundamentalistycznych...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta