Arkady Palladia
„Palladio" to inaczej szczęściarz i to chyba we wszystkich językach świata. Nie dość, że niezwykle utalentowany, to jeszcze trafił na człowieka możnego, wpływowego i niewiarygodnie wykształconego, który umożliwił mu niezwykłą karierę.
Żaden z wybitnych architektów renesansu nie miał okazji zbudować tylu budynków publicznych i pałaców patrycjatu, co Andrea di Pietro della Gondola, bo tak brzmiało jego prawdziwe nazwisko. Na dodatek ogromna większość jego dzieł powstała w jednym miejscu: w rodzinnej Vicenzie oraz najbliższej okolicy. Można więc w krótkim czasie zwiedzić je niemal wszystkie naraz. W mieście jest to tym łatwiejsze, że rajcy, dbając o przychody z turystyki, każdemu dają za darmo mapkę z wytyczoną trasą Itinerario Palladia.
Korzystam z tego udogodnienia i w ciągu jednego dnia zwiedzam 25 budowli, w tym muzeum architekta, w którym można obejrzeć modele gmachów, rysunki, a także liczne podręczniki sławnego mistrza. Po prostu architektoniczna orgia. Drugie tyle budynków znajduje się w promieniu kilkudziesięciu kilometrów od miasta, bo wzięty architekt budował wiejskie rezydencje dla miejskiego patrycjatu.
W tej beczce miodu jest łyżka dziegciu: poczucie dejà vu. Nie w tym rzecz, że artysta się powtarza – Boże broń! – wręcz przeciwnie, mimo wyrazistego stylu jego budynki są osobne, bo artysta chce sprawdzić coraz to nowe możliwości i pomysły. Ale mimo to nie mija wrażenie, że „gdzieś już to widziałem". Gdzie? Wszędzie! W Warszawie, Londynie, Paryżu, a także w Ameryce, gdzie nie tylko główne gmachy Waszyngtonu i Bostonu, ale każdy stanowy kapitol wygląda, jakby zbudował...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta