Końca dziejów nad Sekwaną nie będzie
Francja w ostatnią niedzielę dała imponujący pokaz jedności narodowej, z której rządzący socjaliści niemądrze wykluczyli Front Narodowy. Przemoc motywowana fundamentalizmem islamskim zachowa jednak w tym kraju dużą bazę społeczną – pisze publicysta.
Zbrodnie popełnione ostatnio we Francji przez terrorystów inspirowanych radykalnym fundamentalizmem islamskim i nienawiścią do cywilizacji Zachodu wstrząsnęły francuskim społeczeństwem i spowodowały wielkie manifestacje solidarności z ofiarami zbrodni i narodowej jedności.
Te zbiorowe emocje są w pełni zrozumiałe i zasługują na szacunek. Francuskie społeczeństwo nie mniej niż wyrazów międzynarodowej solidarności potrzebuje jednak rzetelnej diagnozy sytuacji, w której się znalazło. Jej formułowanie nie może być ograniczane wymogami poprawności politycznej. Oświadczenie François Hollande'a z 9 stycznia dowodzi, że takie niebezpieczeństwo istnieje. Prezydent Francji z całą mocą potępił zamachy i ich sprawców – których nazwał fanatykami – ale kategorycznie stwierdził, że ich czyny nie mają nic wspólnego z islamem. Czyżby?
Żydzi wyjeżdżają
Nie jest zadaniem tego tekstu próba odpowiedzi na pytanie o to, czy fundamentalizm wyrasta z istoty islamu i rzeczywiście odzwierciedla jego ideowe przesłanie (tak twierdzi wielu wybitnych znawców islamu), czy też stanowi wypaczenie nauki proroka Mahometa. Jedno wszakże jest pewne: fundamentalizm nie jest zjawiskiem marginalnym w świecie współczesnego islamu, w tym we Francji, ale potężnym i wzrastającym w siłę jego nurtem.
To oczywiste, że wśród muzułmanów ma on także...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta