Ostateczny kres imperium
W interesie potęg zachodnich i Chin jest, by Rosja pozostawała jak najdłużej mocarstwem surowcowym na ich peryferiach i nie brała udziału w globalnych grach geoekonomicznych – pisze publicysta.
Aneksja Krymu była nie tylko najważniejszym wydarzeniem politycznym 2014 roku, ale również całego pozimnowojennego ćwierćwiecza. Po raz pierwszy bowiem po roku 1989 jedno z głównych mocarstw światowych dokonało agresji, a następnie aneksji zawojowanego terytorium. Rosja naruszyła w ten sposób podstawy porządku powstałego po rozpadzie Związku Sowieckiego, porządku, którego była jednym z głównych beneficjentów. Sprowokowała tym samym kres epoki pozimnowojennej, który oznaczał będzie dla niej konieczność rezygnacji z polityki postimperialnej i spadek pozycji na arenie międzynarodowej.
Wojny nie będzie
Wielu ekspertów, zarówno zachodnich, jak i rosyjskich, wyrażało obawy, że agresja na Ukrainę doprowadzi do wybuchu kolejnego konfliktu globalnego. Ich wyobraźnię bowiem pobudzały podobieństwa pomiędzy dzisiejszą sytuacją międzynarodową a tą sprzed wybuchu I wojny światowej, przede wszystkim zaś magia cyfr – 100. rocznica wybuchu wielkiej wojny.
Rosja nie wywoła jednak żadnej wielkiej wojny. Przede wszystkim z powodów ekonomicznych, ponieważ w porównaniu z mocarstwami Zachodu jest gospodarczym karzełkiem – małą, peryferyjną, niedorozwiniętą gospodarką, która na rynkach globalnych nie ma nic do zaoferowania poza surowcami i starzejącymi się technologiami wojskowymi.
Napinanie muskułów i grożenie wojną...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta