Piłkarska chciwość
W świecie futbolu już wszystko jest na sprzedaż. Ten, kogo na to stać, może kupić sobie mecz z Brazylią, miejsce na klubowej koszulce Barcelony czy piłkarza, który przez lata był kapitanem i symbolem konkurencyjnej drużyny. Można też przehandlować kształt klubowego herbu, usuwając z niego krzyż, który nie podobał się arabskiemu sponsorowi.
Bohater filmu „Wall Street" Gordon Gekko twierdził, że chciwość jest dobra. W futbolu wielu wzięło sobie te słowa głęboko do serca. Tutaj nie ma lepszych ani gorszych. Nie ma bardziej cnotliwych albo mniej. Są tylko tacy, którzy mogą się sprzedać drożej, i tacy, których wszyscy chcą kupić, bez względu na cenę.
Chciwość jest tym, co napędza współczesną piłkę nożną. Bez chciwości nie byłoby powodów, żeby się starać na treningach, biegać w meczach. Bez chciwości nie byłoby klubów-korporacji z setkami pracowników, milionami fanów i nieustannym deficytem mimo ogromnych przychodów. Wszystko przelicza się na pieniądze, kalkulując ewentualne zyski i straty.
Nie brał ślubu z Realem
Co można sprzedać? Może legendę Brazylii, najpiękniej grającej kiedyś reprezentacji na świecie, która w ostatnich latach stała się cyrkiem obwoźnym. Zagra, z kim chcesz i gdzie chcesz, jeśli tylko zapłacisz jej odpowiednio dużo. Zjeździła pół świata: grała z Włochami w Genewie, z Japonią we Wrocławiu, z Irakiem w Malmoe, ostatnio znów z Japonią, tyle że na otwarcie stadionu w Singapurze. Każdy orze jak może, a im cenniejszy piłkarski znak, tym większa pewność, że bilety się sprzedadzą i zarobek będzie godziwy.
W innych sytuacjach działa to podobnie. Za transfery płaci się bajońskie sumy po to, żeby później zarabiać na sprzedaży...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta