Przez błąd urzędnika stracili miliony
W najbliższym odcinku polsatowskiego programu „Państwo w państwie" przedstawiona zostanie historia braci Sikorskich.
Na początku lat 90. kupili oni od gminy Leśna działkę, na której chcieli wybudować zakład stolarski. W 1992 r. kontrolerzy uznali jednak, że wznoszony przez nich budynek stoi na terenie zalewowym, i wstrzymali budowę. Sprawa trafiła do sądu cywilnego. Wyrok w pierwszej instancji zapadł w 2008 r. – sąd uznał argumenty urzędników. Do apelacji nie doszło, bo mecenas reprezentujący braci spóźnił się z wpłatą 30 zł za jej wniesienie.
Mimo to Sikorscy nie zgadzają się z takim obrotem sprawy. Powód? Twierdzą, że sądy administracyjne uznały decyzję lokalizacyjną wydaną przez urzędników za rażąco łamiącą prawo i wycofały ją z obrotu prawnego. Dziwi ich zatem decyzja sądu cywilnego, który przyznał rację urzędnikom.
Sprawą zajmowała się również Helsińska Fundacja Praw Człowieka, która stwierdziła, że wina leży po stronie gminy, i to ona powinna odkupić sporną nieruchomość. Bracia Sikorscy domagają się jednak także zadośćuczynienia w kwocie ok. 5 mln zł.