Klasa patologiczna
Elit nie powinni tworzyć biznesmeni, którzy myślą wyłącznie o własnych korzyściach, ani politycy, którzy dorabianie się tym biznesmenom ułatwiają – twierdzi publicysta.
Za nami kolejna odsłona afery taśmowej. Ciekawi mnie, jakie jeszcze fakty zostaną ujawnione, ale to, co już wiemy, doskonale wpisuje się w dyskusję o tzw. klasie wyższej w Polsce. Wielu by sobie życzyło jej powstania, z tym że to, co dla niektórych uchodzi za wyznacznik istnienia takiej klasy, dla innych jest patologią.
Nawet jeśli w słynnej już restauracji kodeks karny nie został złamany, to zasady demokratycznego państwa jak najbardziej naruszono. Pomoc znajomemu biznesmenowi nie jest żadnym wspieraniem przedsiębiorczości, ale zwykłym kumoterstwem. Bo niby czemu akurat Jan Kulczyk ma dostawać kontrakty na Ukrainie? Ma najlepszą ofertę? Jest najtańszy? Raczej nie, po prostu umiał się dostać do pewnych kręgów. W demokratycznym kraju każda firma powinna móc konkurować o dane zlecenie, dlatego powstała instytucja przetargów.
Jestem egalitarystą, nie lubię społecznej wyższości jednych nad drugimi, ale jeśli już jakieś elity miałyby istnieć, to nie powinny być złożone z biznesmenów, którzy myślą wyłącznie o własnych korzyściach, ani z polityków, którzy dorabianie się im ułatwiają.
Takim wyznacznikiem mogłyby być mądrość i troska o losy kraju, bo podstawową zasadą dawnej szlachty nie było wcale: „miej jak najwięcej pieniędzy i nie miej żadnych zasad", lecz „szlachectwo zobowiązuje"....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta