Aktorka uciekła w alkohol
Maria Konwicka | Scenarzystka opowiada Małgorzacie Piwowar o Elżbiecie Czyżewskiej przed premierą filmu „Aktorka".
"Rzeczpospolita": Pamięta pani pierwsze spotkanie z Czyżewską?
Maria Konwicka: Oczywiście. To było krótko po moim przylocie do Nowego Jorku w 1980 roku, ktoś mnie do niej zaprosił. Od razu jej magnetyczna osobowość zrobiła na mnie wielkie wrażenie. Mieszkała sama, już była wtedy po rozwodzie z Davidem Halberstamem. Przez jej mieszkanie przewijały się tabuny Polaków, którzy byli przejazdem w Nowym Jorku albo przyjeżdżali na stałe. Wpadali też Amerykanie, chociaż po rozwodzie z Davidem Halberstamem byli to w większości nowi znajomi – wielkie nazwiska ludzi, których poznała przy mężu, pozostały w słynnym czerwonym notesie telefonicznym, którego wszyscy jej bardzo zazdrościli. Dla mnie to był wielki teatr, który ona reżyserowała. Prowadziła inny tryb życia niż ja – wstawała wieczorem, kiedy ja już zbliżałam się do końca dnia. Przychodziłam do niej około 19, w drodze z pracy. Kiedy wychodziłam, ona tak naprawdę dopiero na dobre zaczynała dzień.
Czuła się nieszczęśliwa?
Ela się nie zwierzała ani nie skarżyła. W latach 80. wydawało się, że była o włos od przełomu w swojej karierze. Miała nadzieję,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta