Niemiecki kompleks Polaków
Wizyta prezydenta Dudy w Berlinie nie przyniesie istotnej zmiany w stosunkach polsko-niemieckich. Zbyt duża jest bowiem różnica potencjałów obydwu państw. I tej różnicy same tylko chęci polityków, nawet bardzo utalentowanych, nie usuną – pisze publicysta.
Cierpimy na kompleks Niemiec. I pewnie nie mogło być inaczej. Skazuje nas nań historia sąsiedztwa oraz dzisiejsza potęga Niemiec i słabość Polski. Stąd nasze nadwrażliwe reakcje na to, jak jesteśmy postrzegani za Odrą. Ostatnio ogromne emocje wśród polskich polityków i publicystów wywołała krytyka prezydenta Andrzeja Dudy, który zaapelował o wzmocnienie naszych gwarancji bezpieczeństwa przez stałą obecność wojsk NATO na terytorium naszego kraju.
Przecież niemieccy komentatorzy zwrócili tylko uwagę na fakt, że nowa polska polityka zagraniczna nie będzie już tak bezproblemowa i wygodna dla Berlina jak do tej pory. A że nie wyrażali przy tym zachwytu, to chyba normalne, są przecież dziennikarzami niemieckimi, nie polskimi.
Znaki firmowe
Nasz kompleks najłatwiej dostrzec w opowieściach polskich gastarbeiterów o pracy w Reichu. Znam je z autopsji. Mój stryj za komuny często jeździł na saksy – był zdolnym technikiem-mechanikiem. Na imprezach rodzinnych w nieskończoność opowiadał tę samą historię. O tym, jak pracował w niewielkim zakładzie mechanicznym na prowincji, o swojej własnej zaradności oraz głupocie i braku inicjatywy Niemców, którzy nie potrafili rozwiązywać prostych problemów.
Tę przypowieść o sprytnym Polaku i głupim Niemcu znamy doskonale. Czy jednak powinna ona stanowić powód do narodowej dumy? Wręcz...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta