Francja przemówiła innym głosem
Po zamachach w Paryżu lewicowe władze francuskie zapowiedziały działania dotąd kojarzone z programem skrajnej prawicy. Postulaty Nicolasa Sarkozy'ego, a nawet Marine Le Pen przez lata oskarżanej o rasizm, zostają podjęte przez główny nurt mediów i polityki – pisze publicysta.
Piątkowe zamachy były nie tylko bardziej krwawe od tych w styczniu na redakcję „Charlie Hebdo" i żydowski supermarket. Nade wszystko inna była ich logika: wtedy terroryści celowali w instytucję symbol i w wybraną grupę narodowościową – obie uznane za szczególnie wrogie islamowi.
W piątek wieczorem strzelali na oślep do ateistów, katolików, protestantów, wierzących żydów czy muzułmanów. Strzelali do Francuzów jako takich. O ile w styczniu mogli – ewentualnie – liczyć na wywołanie jakichś podziałów w społeczeństwie, o tyle teraz spotyka ich tylko pogarda, która solidarnie łączy ogromną większość Francuzów. A i reakcja świata zewnętrznego jest bardziej jednolita (np. pozbawiona nuty polemicznej co do dobrego smaku rysunków „Charlie Hebdo").
Kłopoty z polityczną poprawnością
Nie sposób postawić rządowi francuskiemu zarzutu bezczynności w ciągu ostatnich dziesięciu miesięcy. Wiele zrobiono (np. uchwalenie nowych ustaw antyterrorystycznych, wykrycie wielu przygotowywanych zamachów), chodzi jednak o generalne założenia walki z terroryzmem.
Język publicznej debaty w znacznym stopniu determinuje politykę władz publicznych. Francuskie kłopoty z radykalnym islamem pokazują to jak na dłoni. Od dziesiątków lat dominuje język politycznej poprawności,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta