Zabij księcia, chłopcze
„Mama powiedziała, żebym pożegnała się z Papą, bo chyba szybko go nie zobaczę. Zapamiętałam Ojca ubranego w kożuch, a przecież to była jesień, ciepła jesień. Sądzę, że przezornie wziął kożuch, wiedząc, że nieprędko wróci".
Ruszamy w drogę, a przed nami... „Równe, należące do Lubomirskich, gdyby nie to, że jest ściekiem wód i błota całej okolicy i nieznośnie błotnistem, wcale by było piękne, bo ma śliczne drzewa, wody wiele, pałacyk, co je zdobi, i pobudowane jest w części porządnie. Szkoły gimnazjalne dodają Mu życia". Równe, które tak opisał w połowie XIX wieku Józef Ignacy Kraszewski w „Wieczorach wołyńskich", takim pozostało niemalże do międzywojnia.
Kiedyś na ziemi rówieńskiej mieszkali ludzie, którzy wiedzieli, jak życiem się cieszyć i jak innym dogodzić. Z końcem XVIII wieku Jan Stecki, kasztelanic kijowski z pobliskiego Szpanowa, postanowił uczcić polowaniem imieniny swego zacnego sąsiada Józefa Lubomirskiego (1751 – 1817) z Równego. W wielkim sekrecie przygotował niezwykłe polowanie tam, gdzie ani lasu nie było, ani tym bardziej nijakiej zwierzyny. Lecz cóż mógł znaczyć tak drobny szczegół jak brak lasu – przecież dla panów w dawnej Polszcze nie było rzeczy niemożliwych. W tym celu... „Kazał ze swoich lasów wykopać pewną ilość większych drzew i krzaków, spędzono z kilku wsi poddanych pod Równo i przez jedną noc z 18 na 19 marca zasadzono pod miastem las, otoczono sieciami (po myśliwsku parkanami), napuszczono parę dzików, jednego niedźwiedzia i trochę saren i drobnej...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta