Wymazywanie
Co robić z treściami, które uważane są przez rządzących za niewygodne, niepożądane albo wręcz niebezpieczne? Newsy o fali gwałtów i napadów można, jak pokazuje przykład współczesnych überdemokratycznych Niemiec, ukryć przez dobry tydzień. Jak radzono sobie z niechcianymi faktami w przeszłości?
Wywrotowe treści zazwyczaj tym łatwiej było blokować, im mniejszej liczbie osób były znane, im mniej było kanałów informacyjnych, którymi się rozchodziły. Od początku też szczególnym zagrożeniem okazał się fundamentalny dla ludzkości wynalazek, najważniejszy może w wiecznie toczonej walce z zapomnieniem, chaosem i przeinaczaniem: pismo. Posługiwano się nim, owszem, w notach buchalteryjnych i podatkowych, ale też od początku używano go do utrwalania tego, co powinno być nietykalne: dłuta żłobiły granit i marmur w gorliwej służbie wieczności.
Co jednak czyniono, jeśli tak utrwalone treści okazywały się po jakimś czasie niepożądane? Dłuta znów szły w ruch: powszechnie znaną nazwę tej praktyki, czyli damnatio memoriae, wymyślił dopiero XVII-wieczny niemiecki filolog, ale samą czynność praktykowano już co najmniej 3 tysiące lat wcześniej. Jednym z najskuteczniej wymazanych z dziejów władców był panujący w XIV wieku p.n. Chr. faraon Amenhotep IV, znany też pod przyjętym w toku panowania imieniem Echnaton.
Chorowity, lecz natchniony reformator religijny (a jak chcą niektórzy badacze, wręcz pierwszy w dziejach monoteista!) w kilkanaście lat po swojej śmierci został uznany przez następców za „niegodnego pamięci", a jego imię zostało wymazane z wszelkich inskrypcji i kronik tak skutecznie, że świat (ani starożytny, ani współczesny) nie wiedział o jego...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta