Szła tam, gdzie słyszała język polski
Historia tenisistki Andżeliki Kerber to opowieść o wielkopolskiej zaradności w Kilonii i niemieckiej pracowitości w Puszczykowie. W efekcie jest wielkoszlemowe zwycięstwo w Australian Open. Dla Niemiec, bo dały urodzonej w Bremie dziewczynie więcej, niż mogła dać Polska.
Pierwszego ważnego wyboru dokonali za nią rodzice, gdy w drugiej połowie lat 80. przyjechali za chlebem do Bremy. Pomysł na życie mieli jak wielu młodych ludzi: robić, co się umie, za godne pieniądze, wtedy jeszcze za marki, potem euro.
Umieli nieźle grać w tenisa. Sławomir Kerber, poznaniak, trenował w Olimpii. Mistrz Polski juniorów. W 1984 roku mógł nim zostać nawet po raz drugi, ale oddał finał Wojtkowi Kowalskiemu bez gry, bo coś go bolało. Kowalski w nagrodę dostał potem stypendium w sławnej akademii Nicka Bollettieriego i po powrocie opowiadał cuda o treningach w Bradenton. Nie musiał nawet wiele opowiadać: przez parę lat w Polsce nie było na niego mocnych.
Sławek Kerber zobaczył z bliska wielki tenis, gdy dwa miesiące po niefortunnym finale z Kowalskim pojechał do Paryża na turniej Roland Garros juniorów. Długo nie pograł i dostrzegł, że najlepsi w tym fachu są bardzo daleko. Przezornie zdobył po powrocie licencję trenerską Polskiego Związku Tenisowego.
Beatę poznał w Polsce, uczucie zakwitło, a z nim chęć wyjazdu na Zachód po lepsze życie. Beata w styczniu 1988 roku w Bremie urodziła Angelique i z pomysłów Sławka na karierę zawodową nic nie zostało. Polski dyplom trenerski dało się jednak potwierdzić w Niemczech, młody ojciec dostał wkrótce pracę w klubie w Kilonii – Tennisgesellschaft Düsternbrook.
Rodzina zamieszkała nad restauracją ośrodka...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta