Diaboliczny plan Wiednia
Pomysł austriackiego zaborcy, by pchnąć chłopów na niepokorną szlachtę, udał się nad podziw. I więcej w tym było manipulacji niż rabacji.
Myśmy wszystko zapomnieli" – mówi o wypadkach galicyjskich 1846 roku Pan Młody z „Wesela" Wyspiańskiego. Nic dziwnego: rabacja to temat wstydliwy. Nawet w PRL raczej się nią nie chwalono. Nie sposób ustawić jej przecież w chwalebnym szeregu polskich powstań narodowych. Jednocześnie jej rzekomo socjalny, antyfeudalny charakter od początku budził wątpliwości historyków. Kto więc nie rozpaczał strofami „Chorału" Kornela Ujejskiego („brat zabił brata"), ten wolał od sprawy trzymać się z dala. Okrucieństwo – to jeszcze można wybaczyć, większość chłopskich ruchawek jest okrutna. Ale ta dzikość rabantów... Badacze, ci konserwatywni i ci postępowi, odwracali się więc ze wstydem od tematu, który – tu znowu cytat z „Wesela" – „truje myśl o polskiej wsi".
Dopiero niedawno pojawiły się próby nowego spojrzenia na rabację jako na nasz własny, polski wkład w dorobek światowej rewolucji. Mają swoją Francuzi, mają Meksykanie, mają Rosjanie, to i my nie będziemy gorsi! I nie ma tu polskiej bylejakości: krew u nas sika równo, jak u tamtych. Nie mamy się czego wstydzić – jesteśmy tacy sami jak inni.
Takie odczytanie rabacji może niektórym poprawiać samopoczucie, jest jednak kompletnie niezgodne z prawdą historyczną. Ale podtrzymywanie tradycyjnego opisu tego wydarzenia, chociaż napełnia nas wstydem, również...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta