Jak zagrałem w klasy
Będziemy się zajmowali książką pod tytułem „Gra w klasy”, o której doprawdy nie wiem, co powiedzieć; nie mam najmniejszego pomysłu, ponieważ problem z „Grą w klasy” jest taki, że przekształciła się onaw powieść lub antypowieść czy przeciwpowieść, jak nazywali ją krytycy – określano ją za pomocą wielu słów – wskutek szeregu okoliczności natury osobistej i literackiej.
Chociaż mam dostateczną świadomość tego, co chciałem zrobić oraz w jaki sposób i jak dalece to zrobiłem w nakreślonych przeze mnie zarysach, to w moich wspomnieniach książka wymyka mi się po trosze z rąk ze względu na jej własną strukturę, nie powiem, że złożoność, ponieważ nie jest to złożona książka. Niektórzy twierdzili, że to bardzo trudna powieść, ale ja tak nie uważam; nie jest to książka na poziomie dwunastoletniego dziecka, to pewne, ale nie jest to również książka wyjątkowo trudna, jak choćby „Ulisses" Jamesa Joyce'a, w którym dogłębnie eksperymentuje się z językiem i każde zdanie stawia przed problemem rozumienia i interpretacji. Jej trudności należą do innego porządku i jeśli mamy nieco zbliżyć do jej świata, być może najlepiej będzie, jeśli opowiem państwu, co mi się wówczas przytrafiło, dlaczego zacząłem ją pisać i co się działo, kiedy ją pisałem.
Zanurzony w Sartrze
Ci, którzy czytali „Grę w klasy", zobaczyli, że nie biegnie ona w sposób linearny. Można ją czytać linearnie do pewnego punktu, od początku do pewnego miejsca, odkładając resztę na bok, lub można ją czytać według innego systemu lektury: przechodząc od rozdziału do rozdziału, do przodu i w tył, kierując się systemem odsyłaczy, odnośników od jednego rozdziału do drugiego. Sprawia to, że niełatwo uchwycić strukturę książki, ale...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta