Złoty powinien być silniejszy
Jerzy Żyżyński | Problemem nie są stopy procentowe NBP, tylko oprocentowanie kredytów dla firm w bankach, które pozostaje stosunkowo wysokie – mówi Grzegorzowi Siemionczykowi, członek Rady Polityki Pieniężnej.
Rz: W lipcu prezes NBP Adam Glapiński powiedział, że wzrost PKB w tym roku będzie bliższy 4 proc. Po rozczarowującym pierwszym półroczu RPP porzuci ten optymizm?
Nie zapominajmy, że efekty polityki rządu, która jest wybitnie propopytowa, dopiero zaczynają się uwidaczniać. Dzięki nim koniunktura w drugim półroczu powinna być lepsza, niż w pierwszym. Po danych widać, że takie bodźce, jak program 500+, są naszej gospodarce potrzebne.
Nie sądzi Pan, że rząd powinien raczej pobudzać inwestycje? Konsumpcja rosła coraz szybciej i bez 500+, choćby dzięki dobrej sytuacji na rynku pracy. Dziś to w zasadzie jedyny motor wzrostu naszej gospodarki.
Oczywiście, że kluczowe są inwestycje. Ale firmy muszą mieć motywy, żeby inwestować. Takim motywem jest zaś koniunktura, czyli wzrost popytu – krajowego i zagranicznego. Choćby dlatego działania propopytowe są wskazane. Zresztą, polski kapitalizm od początku lat 90. budowany jest przy małym zasobie pieniądza i w efekcie niskim popycie.
Tezę, że problemem polskiej gospodarki jest mały zasób pieniądza, głosi Pan od dawna. Co ma Pan na myśli?
W Polsce relacja podaży pieniądza, tzw. agregatu M2 (gotówka i oszczędności w bankach – red.), do PKB, należy do najniższych w Europie. Czyli mamy mały zasób...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta