Elity muszą ze sobą rywalizować
W dobrze funkcjonującym państwie drogi awansu do dwóch, trzech elit muszą być przejrzyste i otwarte dla każdego. Jeśli elita jest jedna – „światła"i niekontrolowana – to demokracja jest fikcją - mówi socjolog Barbara Fedyszak-Radziejowska.
Plus Minus: Prawdziwych elit już nie ma?
Elita to niezbyt liczna grupa, która ma większy niż inni udział w dobrach szczególnie cennych, takich jak władza, wykształcenie, dochody, własność, prestiż. Z socjologicznego punktu widzenia elitą są także dyktatorzy, którzy władzę zdobyli przemocą. Jednak polskie społeczeństwo czuje szczególną tęsknotę do postrzegania elity jako ludzi lepszych od innych, szczególnie w wymiarze moralnym, etycznym. Mówiąc krótko, jeśli ktoś ma realną władzę, prestiż czy wysokie dochody, to jeśli naszym zdaniem nie trzyma się standardów moralnych, np. nie pracuje w taki sposób na rzecz dobra wspólnego, który my uważamy za najlepszy, to do elity nie należy.
Z czego wynika ten nasz emocjonalny stosunek do elit?
To naturalne podejście, które ma swoje źródła w naszej historii. W ostatnich 200 latach żyliśmy z elitami, które w wymiarze politycznym, a w konsekwencji także ekonomicznym, były elitami ukształtowanymi przez dominację obcych państw. Jest nam trudno przyjąć do wiadomości, że elity peerelowskie też były elitami, bo przecież bardzo liczne środowiska przez cały okres PRL przechowały w społecznej pamięci, ale także w symbolicznych gestach, szacunek dla alternatywnych elit, które cieszyły się prestiżem, nawet jeśli siedziały w więzieniu....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta