Dżoze na słoniu
Józef Cyrankiewicz wyróżnił się podczas wizyty w Birmie całymi skarpetkami. Były nylonowe i ciemne. Równie doskonałymi mogła się poszczycić tylko oficjalna część polskiej delegacji. U dziennikarzy dawało się dojrzeć podniszczone i zszywane.
Sprawę skarpetek zauważył Zygmunt Broniarek, kiedy wchodzono do Złotej Pagody Szwedagon, przed którą należało zdjąć buty. Można ufać temu opisowi. W końcu chyba nikt nie wyobraża sobie Niny Andrycz cerującej mężowskie skarpetki.
* * *
Polska łaknęła świata. W tej zaś sprawie delegowała Cyrankiewicza. W 1957 roku premier wyjechał z oficjalną polską reprezentacją do Azji.
Zapewne ze względu na koszty premier postanowił za jednym zamachem odwiedzić aż siedem państw: Chiny, Birmę, Indie, Kambodżę, Koreę Północną, Mongolię i Wietnam Północny. Przed podróżą korespondent „Trybuny Ludu" Zygmunt Broniarek spotkał się z Niną Andrycz w mieszkaniu Cyrankiewiczów.
Aktorka grała kolejną rolę królowej. Recenzent teatralny „Trybuny Ludu" Roman Szydłowski właśnie napisał, że „umie ona fachowym ruchem kłaść rękę na głowie państwa".
„Co on wypisuje? – irytowała się Nina Andrycz. – Umie kłaść rękę fachowym ruchem na głowie państwa? A może nie tylko na głowie? Może jeszcze na czymś innym?".
W drodze do Azji najpierw zatrzymali się w Moskwie po paliwo. Kiedy potem lecieli nad Himalajami, dziennikarze w samolocie podeszli do premiera, aby zapytać o wrażenia. „Nasi niektórzy tak zwani taternicy byliby chyba rozczarowani – zażartował – bo przecież nie widać kolejki linowej i restauracji na Kasprowym"....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta