Powalone serca szóstoklasistek
W domu Gajcych dostrzeżono literackie zainteresowania Tadeusza. I choć pewnie były one typowe dla wrażliwych chłopców w jego wieku, rodzice potrafili wyciągnąć z nich wnioski, bo za milczącą zgodą pozostałych członków rodziny przyznano mu status „świętej krowy", co z mieszaniną czułości i sarkazmu odnotował jego młodszy brat.
Naukę Gajcy rozpoczął w pobliskiej Szkole Powszechnej nr 120 przy ulicy Stawki 4/6, która zresztą ocalała z zawieruchy wojennej jako jeden z nielicznych budynków w okolicy. Ponieważ jego wychowaniem zajmowała się głównie babka, szczególny nacisk kładła na jego formowanie religijne, gdyż jej skrytym marzeniem była kariera wnuka jako duchownego. Chłopiec służył do porannych mszy jako ministrant w pobliskim kościele Jana Bożego, co oznacza, że wstawał bladym świtem.
„Babcia moja – wspomina brat Mieczysław – była praktykującą katoliczką i jej ambicją było, żeby chłopcy, Tadeusz i Mieczysław, służyli do mszy. Była chłopką, żywo związaną z wiarą. Cieszyła się wręcz, kiedy rano zbliżała się do jego łóżka i mówiła: „Tadziu, Tadziu!". To znaczy, że trzeba już wstać i iść na prymarię, bo on służył do mszy świętej w małym kościółku na ulicy Bonifraterskiej przy szpitalu bonifratrów. Uroczy kościółek. [...] Taki mały chłopak, ile mógł mieć wtedy lat: dziesięć – jedenaście – dwanaście? A wstawał raniutko i już na szóstą drałował z ulicy Dzikiej na Bonifraterską.
Biskupem ani nawet proboszczem Tadeusz nie został, a wyniki w szkole miał przeciętne, ponieważ oceny bardzo dobre na świadectwie szkolnym kończącym jego edukację w szkole powszechnej w roku 1933/1934 uzyskał wyłącznie ze sprawowania i religii, oceny dobre z geografii i nauki o Polsce...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta