Diament na śmietniku
Zbigniew Cybulski żył intensywnie, wiecznie rozbiegany, zawsze w pośpiechu. Tak jak wtedy, gdy 8 stycznia 1967 roku wskakiwał na dworcu we Wrocławiu do pędzącego pociągu i noga ześlizgnęła mu się ze stopnia.
Czy był wielkim aktorem? Nie. Czy miał talent? Na pewno. Czy był genialny? Kto wie. Ale był przede wszystkim fascynujący i niedokończony – tak mówił o Zbyszku Cybulskim Jan Kreczmar, znakomity aktor i słynny rektor warszawskiej PWST.
Od tragicznej śmierci Zbigniewa Cybulskiego mija dokładnie pół wieku, a on wciąż jest legendą. Został nią zresztą już za życia. Po „Popiele i diamencie" Andrzeja Wajdy pisano o jego Maćku Chełmickim jako o ostatnim romantyku, który ginie na śmietniku historii. Sam nie powtórzył jego losu, stał się największym mitem polskiego kina. Grał u Wajdy, Forda, Kawalerowicza, Morgensterna, Hasa, Kutza i Konwickiego, ale ciągle czekał na propozycję na miarę Maćka Chełmickiego. Spotkawszy kiedyś Andrzeja Wajdę na lotnisku, rzucił mu pełne żalu zdanie: „Jeszcze za mną zatęsknisz...". Reżyser rzeczywiście zatęsknił. Z tęsknoty za nim nakręcił „Wszystko na sprzedaż".
Dorota Karaś, autorka wydanej właśnie książki „Cybulski, Podwójne salto", pytając Andrzeja Wajdę o najsłynniejszą rolę Cybulskiego, otrzymała następującą odpowiedź: – Powinna mnie pani zapytać raczej, jak to się stało, że pozwoliłem mu tak grać. Ja na to odpowiem: bo byłem dobrym reżyserem. Gdy Cybulski przyszedł na zdjęcia do „Popiołu i diamentu" ubrany po swojemu, powinienem mu powiedzieć: „Zbysiu, czyś ty zwariował? Przebierz się w kostium, bo kręcimy historyczny film"....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta