Samotny konserwatyzm
W czasach postprawdy partie prawdziwie konserwatywne z góry skazane są na porażkę – pisze radca prawny.
Wydawałoby się, że na polskiej scenie politycznej w szerokim zakresie reprezentowane są różne kierunki ideowe: od lewicy do prawicy. Ale po głębszym przyjrzeniu się możemy zauważyć pewne braki. Przede wszystkim – brak prawdziwej, konsekwentnej programowo, a zarazem silnej formacji konserwatywnej. Skutki tej nieobecności są mocno odczuwalne. Wydaje się bowiem, że prawdziwi konserwatyści nigdy nie pozwoliliby na niszczenie państwowych instytucji (nawet jeśli z niektórymi ich rozstrzygnięciami nie do końca by się zgadzali), podważanie roli sądów, atakowanie poszczególnych grup społecznych i naginanie procedur parlamentarnych. A to przecież zdarza się ostatnio nagminnie.
Często jako konserwatywne określa się wszystkie formacje umownie usytuowane po prawej stronie sceny politycznej. Konserwatyzm to słowo wytrych, zbyt łatwo utożsamiane wyłącznie z tradycjonalizmem w sprawach moralnych. Jeśli jakiś polityk jest za restrykcyjnymi regulacjami w sprawie aborcji czy in vitro – od razu przyszywa mu się łatkę konserwatysty (i to często „skrajnego"). Zapomina się, że konserwatyzm oznacza również propaństwowe myślenie związane z próbą adaptowania starych, sprawdzonych instytucji i rozwiązań...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta