Jedna taka wiosna w życiu
Piłsudski, obejmując napoleońską władzę, jak przystało na dobrego władcę, ogłosił powszechną amnestię. Dla wszystkich. Pod jednym wszakże warunkiem: bezwarunkowego uznania jego wodzostwa.
Józef Piłsudski, który rankiem 10 listopada przybywa berlińskim pociągiem do Warszawy, wydaje się zupełnie innym politykiem i przywódcą niż ten, którego ponad rok wcześniej osadzali Niemcy w odosobnieniu. Nie innym człowiekiem – na to nic nie wskazuje, choć o jego osobowości i życiu prywatnym niech lepiej mówią biografowie – ale właśnie innym politykiem i przywódcą. Piłsudski wcześniejszy, „Wiktor", „Mieczysław", Komendant, był – jak starałem się to wykazać – bojownikiem niezłomnym, ale zarazem całkowicie niezdolnym do jakiejkolwiek kooperacji watażką, a chwilami wręcz warchołem, rozwalającym każde przedsięwzięcie, nad którym nie mógł niepodzielnie zapanować, i niszczącym bez przebierania w słowach każdą pracę, którą postrzegał jako konkurencyjną wobec jego wybujałych ambicji.
Natomiast jako Tymczasowy Naczelnik Państwa, Pierwszy Marszałek Polski i głównodowodzący będzie Piłsudski zachowywał się z zaskakującą otwartością. Trudno w jego postępowaniu w tym czasie znaleźć – a może mi czytelnik wierzyć, że przy swoim stosunku do Piłsudskiego szukałem dobrze – jakiekolwiek ślady tej małostkowości, zapiekłości i brutalności w atakowaniu przeciwników, które były dla niego tak charakterystyczne wcześniej, a także, powiedzmy to od razu, powrócą z jeszcze większym natężeniem później. Przeciwnie, na tych kilka lat staje się Piłsudski...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta