Zapomniana walka klas
Po 1989 r. klasy wyższe wmówiły Polakom, że podział klasowy nie istnieje, wszyscy są równi, a nasz los zależy wyłącznie od nas samych. Czy dzisiejszy głęboki konflikt polityczny jest konsekwencją tej gry w klasy?
Jedną z najciekawszych mistyfikacji, jakie miały miejsce w polskiej debacie publicznej po 1989 roku, było zniknięcie z dyskursu politycznego pojęcia klas społecznych. Owszem, pojęcie to robiło karierę w nauce, socjologowie badali klasy, opisywali je, tworzyli różne teorie, by lepiej zrozumieć strukturę polskiego społeczeństwa. Ale język podziału klasowego został wyklęty z dyskusji publicystycznych – w mniejszym stopniu, i niemal całkowicie z politycznych. Można było odnieść wrażenie, że wraz z końcem komunizmu, który wszak obiecywał zlikwidowanie podziału klasowego, rzeczywiście ten cel został spełniony i w demokratycznej Polsce nie ma klas, że koniec historii, który miał się zacząć wraz z upadkiem komunizmu, miał być równocześnie końcem klas.
Interesującym wyjątkiem było pojęcie klasy średniej, które podbiło serca i wyobraźnię Polaków. Stała się ona największym fetyszem transformacji. Pojęcie to odmieniano więc przez wszystkie przypadki, ale jesli chodzi o takie pojęcia jak klasa niższa czy podklasa (jak socjologowie określają trwale bezrobotnych, bezdomnych i wszystkich, którzy znajdują się na marginesie społecznym), a także klasa wyższa – do tych pojęć w polityce nikt odwoływać się nie chciał.
Jest oczywiście zrozumiałe, że po przesycie dominującego w PRL języka marksizmu-leninizmu-stalinizmu pojęcie klas społecznych nie było zbyt modne. Tak jak na pewien czas...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta