Chińska kolej, polski wkład
Przez wiele lat była częścią legendarnej magistrali transsyberyjskiej. To przez nią przejeżdżały pociągi z Sankt Petersburga i Moskwy do Władywostoku. Kolej Wschodnioindyjska to również osiągnięcie polskich inżynierów.
Gdy rozpoczęta w 1891 roku budowa magistrali transsyberyjskiej sięgnęła Zabajkala i do połączenia europejskiej części Rosji z wybrzeżem Pacyfiku brakowało jeszcze około dwóch tysięcy kilometrów torów między Sreteńskiem (końcową stacją Kolei Zabajkalskiej) a Chabarowskiem (początkową stacją Kolei Ussuryjskiej) powstało pytanie, którędy dalej poprowadzić tory, by możliwie niskim kosztem i w najkrótszym czasie skomunikować Sankt Petersburg i Moskwę z Władywostokiem. Czy zmagać się dalej z trudną topografią i układać tory wzdłuż Amuru, jak wcześniej planowano, czy też poprowadzić przez terytorium Chin?
Zwolennikiem puszczenia torów korytarzem w poprzek Mandżurii był Siergiej Witte – ówczesny minister finansów, a później pierwszy premier Rosji, promujący koncepcję „pokojowego podboju" Dalekiego Wschodu. Dzięki temu udało się ominąć technicznie skomplikowany odcinek wzdłuż granicznej rzeki i skrócić trasę o 550 km. Rozwiązanie to miało same plusy. Wiązał się z nim niestety jeden, za to poważny problem: jak uzyskać zgodę cesarzowej Chin?
Tajny pakt
Pierwszą reakcją władczyni Państwa Środka na propozycję rosyjskiego ministra finansów było oburzenie. Cesarzowa Cixi odebrała ją jako upokarzającą i odrzuciła. Niezrażony Witte nie poddawał się. Pomogły mu zmiana sytuacji geopolitycznej po przegranej przez Chiny wojnie z...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta