W dziwnym pałacu pisarza
Witold Gombrowicz, który nie znosił muzeów, sam stał się obiektem muzealnym. W miniony weekend otwarto jego muzeum w Vence, mieście, gdzie spędził ostatnie lata życia i gdzie spoczął na cmentarzu. Uczestnicząc w podniosłym otwarciu placówki, miałem wątpliwości, czy duch Gombrowicza był z nami.
Vence, jak mawiał autor „Ferdydurke", to miasteczko położone dość niegłupio. Na południu Francji, w Prowansji, niedaleko Nicei, a jednak nieco na bocznym torze, bo 12 km od głównej trasy. Dzięki temu zachowało swoją „atrakcyjną prywatność".
Zawsze przyciągało artystów, m.in Matisse'a, i kolekcjonerów. Nie bez powodu Gombrowicz nazywał je salonem świata. Kazimierz Głaz w książce „Gombrowicz w Vence" zauważył: „Od lat południowe wybrzeże stało się siedzibą tych niewielu, którzy dorobiwszy się, postanowili resztę życia spędzić w południowym klimacie. Hrabiowie z nadbałtyckich krajów, rosyjskie księżne lub kniaziowie, artyści w nowym wcieleniu, angielscy lordowie lub irlandzcy, czasem maharadża hinduski w turbanie, albo szach perski. (...). Na placu w Vence widziało się rolls-royce'y, którymi, jak twierdził Gombrowicz, okoliczni chłopi przywożą na targ swoje produkty".
W słowach Gombrowicza jest oczywiście sporo przesady, podobnie jak wtedy, gdy twierdził, że okazała posiadłość, w której zamieszkiwali, jest pałacem. Kamienicę usytuowaną w narożniku placu ufundował miejscowy krawiec. Dziś powiedzieliśmy, że zbudowana została „na bogato". Przez wiele ostatnich lat popadała w ruinę. Po objęciu funkcji wiceministra kultury w ideę powstania muzeum...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta