20 centów z dolara
Od dwóch lat, to znaczy dokładnie od ostatnich wyborów parlamentarnych, czytam o niebezpieczeństwach zagrażających społeczeństwu obywatelskiemu w Polsce, o zasadzkach czyhających na organizacje pozarządowe (zwane też trzecim sektorem, organizacjami pożytku publicznego, charytatywnymi, społecznymi, niedochodowymi, fundacjami, instytutami i podobnie).
W niniejszym felietonie będę używała skrótu anglojęzycznego zwrotu NGO, który ma to do siebie, że obejmuje wszystko, o czym mówimy, ale maskuje, że te organizacje są często związane z rządem lub jego pieniędzmi i bywają dochodowe co najmniej dla osób je prowadzących.
Coraz to słychać, że rząd przygotowuje albo nową ustawę o tych organizacjach, albo nowelizację obowiązującej obecnie. Zagrożenie nie czyha jednak w samych ustawach, lecz w tym, czym są, mają być i mogą być te organizacje. Przypomina to trochę awantury o ustawy o sądownictwie, gdzie przecież najważniejsze są: istota pojęcia „sprawiedliwość", ludzie, którzy w tym sądownictwie pracują, i intencje, jakie przyświecają obu walczącym ze sobą obozom. Przyglądam się i współpracuję z...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta