Eksportowi niewolnicy Kima
Wysyłani do pracy za granicę Koreańczycy z Północy harują po kilkanaście godzin dziennie, zarabiając na program atomowy i rakiety reżimu. ONZ próbuje to ukrócić, ale nie jest jasne ani czy się to uda, ani czy byłoby dobrze, gdyby się udało.
Szary betonowy budynek znajdujący się na przedmieściach Władywostoku wygląda jak pustostan. W brudnych oknach brakuje firanek, a z dachu nie sterczy ani jedna antena telewizyjna. Na schodach przed drzwiami wejściowymi grupa mężczyzn, siedząc w kucki, pali papierosy. Podejrzliwe spoglądają w stronę dziennikarzy BBC, którzy przechodzą przez bramę w płocie otaczającym blok. Gdy operator zaczyna kręcić, kilku podbiega i zasłania rękami kamerę. Zdenerwowani, po angielsku powtarzają tylko jedno słowo: „stop".
Brytyjczykom, pod warunkiem, że nie zdradzą jego tożsamości, udaje się porozmawiać z jednym z nich. Mężczyzna przyznaje, że on i jego koledzy nie mieli wyboru i musieli przyjechać do Rosji. Podkreśla, że wcale nie chcą tu być. „Nie wiem, ile zarabiamy, bo żaden z nas nie otrzymuje wynagrodzenia" – dodaje.
Wszyscy są zatrudnieni na pobliskiej budowie. Podzieleni na brygady, bez kontaktu z lokalnymi mieszkańcami, nierzadko po 20 godzin na dobę mieszają beton, dźwigają cegły i kładą tynki. Ci ludzie są tylko maleńką częścią systemu, który Pjongjang stworzył, by zdobywać twardą walutę, niezbędną do realizacji snów o atomowej potędze.
Tylko oni nie korzystają
Korea Północna to największa na świecie agencja nielegalnej pracy. Wysyła ludzi wszędzie tam, gdzie znajdzie się ktoś gotowy za nich zapłacić. Nie ma czegoś takiego jak państwo Korea. Jest firma,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta