Niewidzialni, ale za to nieśmiertelni
Polakom w Niemczech nikt nie zabiera ich tożsamości. Dlaczego więc w codziennym życiu dawno już zostali wchłonięci przez społeczeństwo zachodnioeuropejskie?
Kiedy zabrałem się do lektury książki niemieckiego historyka Petera Olivera Loewa na temat dziejów Polaków w Niemczech, przypomniały mi się listy Jakuba Burkhardta do Fryderyka Nietzschego, w których ów słynny historyk sztuki lekkim piórem dystansuje się od patosu niepokornego, ezoterycznie i apokaliptycznie natchnionego filozofa-proroka. Burkhardta nie interesowało „wielkie koło historii świata i kosmosu" (czyli „Weltgeschichte"). Twierdził on, że pragnie tylko wykształcić dobrych nauczycieli historii. Zdradzał im tajemnice warsztatu historyka i przygotowywał ich do pracy w szkole. W każdym razie Burkhardt nie lubił tego patetycznego, mesjanistycznego pojęcia „Weltgeschichte", którym z kolei Nietzsche był niezmiernie zafascynowany.
Loew, urodzony w 1967 roku, to nie tylko historyk i autor wielu monografii poświęconych przede wszystkim trudnym polsko-niemieckim losom i mitom Gdańska, ale także tłumacz (zna wyśmienicie język polski) oraz wicedyrektor Niemieckiego Instytutu Polskiego w Darmstadt. Podjął się dość trudnego zadania, ponieważ książka jego, opatrzona również w polskiej wersji językowej prowokującym tytułem „My niewidzialni. Historia Polaków w Niemczech", jest jednym z pierwszych kompendiów dziejów emigracji polskiej na terenie Niemiec.
Zaczęło się od księżniczek
Autor zaczyna swoją opowieść we...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta