Sernik od Hendriksa
Jestem „ostatnim Mohikaninem", ostatnim Fogelmanem wyrwanym z tamtego świata, którego los osadził w miejscu, przez które przechodzi Axis Mundi – Oś Świata.
Zacząłbym tak... Dawno temu w Ameryce. Ellis Island – wyspa imigrantów. Ponury, dżdżysty poranek. Do brzegu dobija parostatek. Setki wynędzniałych ludzi, udręczonych długą podrożą, brudnych i głodnych, stoją w kolejce do kontroli paszportowej. Włosi, Niemcy, Żydzi, Polacy, Irlandczycy. Pośród nich dziewiętnastoletni Lejb Fogelman, były student Wydziału Prawa Uniwersytetu Warszawskiego. W lewej ręce trzyma walizkę z tekturowej imitacji skory. W prawej – podobną do paszportu książeczkę zwaną dokumentem podroży. Dokument zaświadcza, że jego posiadacz nie jest obywatelem Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej. Zgadza się?
Ja akurat dotarłem do Nowego Jorku samolotem, a walizki miałem dwie. Ale niech będzie. Bo to moja historia. Opowiem o tym, co naprawdę zapamiętałem, lecz opowiem tak, jak chcę to pamiętać. A czy wtedy padał deszcz, czy świeciło słońce, nie ma żadnego znaczenia. I tak będzie do końca naszej rozmowy. Moja i tylko moja prawda.
Dawno temu w Ameryce... Ląduję na nowojorskim lotnisku. W hali przylotów kłębi się tłum oczekujących, a wśród nich tłusty, spocony ortodoksyjny Żyd. Rzuca się na mnie, obejmuje i oblewa łzami. Co chwilę wykrzykuje imię mojej mamy: „Rojze! Rojze!", znowu przytula, chwyta mnie za policzki, dosłownie je wyrywa, wykrzykuje imiona żywych i zmarłych członków naszej rodziny, a po każdym imieniu coraz głośniej płacze. To wujek Jojne Chaim, brat mamy....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta