Zakładnicy własnych wizerunków
Dziś polityk musi umieć zabawić publiczność. To najszybsza droga do popularności. Ale ciągle trzeba być widocznym, bo nawet najbardziej wyraziści szybko nudzą się widzom wyborcom. Więcej dziś zatem w politykach celebrytów niż mężów stanu.
Oto we Francji faworyt mediów i faworyt środowisk opiniotwórczych sromotnie przegrał prawybory we własnej partii (...). To koniec pewnej epoki. Ta porażka oraz porażka pani Hillary Clinton pokazuje, że odchodzi w niepamięć okres polityki celebrytów. Kiedyś wystarczyłoby być Arnoldem Schwarzeneggerem, żeby zostać gubernatorem dużego stanu, kiedyś wystarczyło być Donaldem Tuskiem, żeby być premierem Polski. Ten okres mam nadzieję bezpowrotnie się kończy. Ludzie zaczynają szukać kogoś poważniejszego, kogoś, kto o polityce nie myśli jak o błyszczeniu w mediach" – mówił 22 listopada 2016 roku na swoim youtubowym kanale Witold Gadowski z ówczesnego „W sieci". Chwilę później przeszedł do wygłaszania peanów na cześć nowego prezydenta Stanów Zjednoczonych – Donalda Trumpa.
Zastanawiające jest, w jaki sposób Gadowski używa słowa „celebryta". Jest to dla niego pejoratywne określenie, którym nazywa politycznych przeciwników, zarzucając im „błyszczenie w mediach", co ma oznaczać brak kompetencji. Szczególnie dziwi to w przypadku Hillary Rodham Clinton, która w ciągu swojej długiej kariery udowodniła, że ma ogromne talenty polityczne i prawnicze. Szczególnie widoczne było to w latach 90., gdy podczas kadencji swojego męża próbowała przeprowadzić reformę systemu ubezpieczeń, co ostatecznie udało się...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta