Kolorowy zawrót głowy
Mężczyźni oglądają się za blondynkami, jawnie lub skrycie, a naukowcy z całą powagą usiłują dotrzeć do źródła tego fenomenu. Jedno wiemy na pewno: z genetycznego punktu widzenia nie musimy się martwić o przyszłość blondynek.
Blondynka, brunetka, ruda (mężczyzn dotyczy to w takim samym stopniu) – kolor włosów, ewentualnie ich brak, jest rzucającym się w oczy znakiem rozpoznawczym każdego z nas, jedną z najbardziej uderzających cech aparycji.
Wprawdzie Jan Kiepura w piosence napisanej przez Roberta Stolza i użytej w filmie „Kocham wszystkie kobiety" z 1935 r. wyrażał vox populi, śpiewając: „Brunetki, blondynki, ja wszystkie was dziewczynki całować chcę", ale szczególne upodobanie panów do kobiecych włosów blond jest tajemnicą poliszynela. W kulminacyjnym punkcie inwokacji wykonywanej przez Wiesława Michnikowskiego w Kabarecie Starszych Panów wyznaje i postuluje on zarazem: „Przy tobie będę artystą, wzruszeniem duszy do łez/ przy tobie będę z umysłu inteligentny jak bies/ przy tobie, w jednej osobie efebem będę ja, bądź poetą, mędrcem/ a z kobiet dużą blondyną ty bądź!".
Jeśli wierzyć poetom i malarzom, zawsze tak było. Blondynką była Helena Trojańska. Włosy koloru blond lub złocistorude – oto średniowieczny ideał kobiety. Już wówczas prym wiedzie blondynka o trefionych włosach, niebieskich oczach (symbol bogini, dobra, niebiańskości, niewinności, czystej miłości) i porcelanowej cerze. Tak to przynajmniej opisuje Régine Pernoud w książce „Kobieta w czasach katedr". Blondynkami były: Izolda, do której wzdychał Tristan, Laura – muza Petrarki, Beatrycze – ukochana Dantego,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta