Dezerterem nie będę
Bracia Fedorońko zginęli w 1944 r. Jeden w samolocie RAF, dwóch w Powstaniu Warszawskim. Choć mieli ukraińskie korzenie, walczyli dla Polski.
Cztery lata wcześniej oficer NKWD strzelił w potylicę ich ojca w lesie katyńskim. I pewnie dlatego 10 kwietnia 2010 r. prezydent Lech Kaczyński chciał przypomnieć historię tej wyjątkowej rodziny.
W przemówieniu, które miał przygotowane, a którego nie zdołał wygłosić w Katyniu, znalazł się następujący fragment. „Są wśród nich (żołnierzy polskich – red.) bracia i dzieci ofiar Katynia. W bombowcu Polskich Sił Zbrojnych nad III Rzeszą ginie 26-letni Aleksander Fedorońko, najstarszy z synów zamordowanego w Katyniu Szymona Fedorońko – naczelnego kapelana wyznania prawosławnego Wojska Polskiego. Najmłodszy syn, 22-letni Orest poległ – w szeregach Armii Krajowej – w pierwszym dniu Powstania Warszawskiego. Jego 24-letni brat Wiaczesław, walczący w Zgrupowaniu AK „Gurt", ginie 17 dni później".
Kim była rodzina Fedorońków?
Bez dwóch zdań obywatelami Rzeczpospolitej o ukraińskich korzeniach. – W domu najpewniej mówili po polsku, ale modlili się i śpiewali po ukraińsku, bo w cerkwi od zawsze obrzędy sprawowane były w językach narodowych – opowiada Aleksandra Adamczewska-Fedorońko, córka Wiaczesława.
Ojciec – prawosławny kapłan i wojskowy
Szymon Fedorońko był podpułkownikiem Wojska Polskiego i protoprezbiterem, czyli naczelnym kapelanem wyznania prawosławnego.
Szymon urodził się we wsi Czerteż koło...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta