Furmanką do wolności
Ignacy Daszyński nad tłumem górował wzrostem. Wszyscy rozpoznawali jego bujną czuprynę, jasnoszare oczy o przenikliwym spojrzeniu i wąsy. Głos miał dobrze ustawiony, dźwięczny, przykuwał uwagę barwnym stylem i ostrym dowcipem. Złośliwcy nazywali go złotoustym.
Kwiecistej mowy uczył się już w gimnazjum, w trakcie patriotycznych pogadanek, a potem przez lata jako poseł wiedeńskiego sejmu. Stanisław Cat-Mackiewicz opisywał Ignacego Daszyńskiego tak: „Każde jego odezwanie pokazywało to, co się nazywa lwi pazur. Sarkazmem, ironią w połączeniu z patosem i szlachetnym dźwiękiem głosu gniótł przeciwnika jak świecę woskową".
4 listopada 1918 r. wystąpił na wielkim wiecu krakowskim i odrzucił koncepcję budowania monarchii. 6 listopada z Lublina do Krakowa przybył goniec z listem od płk. Edwarda Rydza-Śmigłego, który informował o rozbrojeniu niemieckich żołnierzy i wzywał galicyjskich polityków do przyjazdu.
„Wieczorem Daszyński, Wincenty Witos, Jędrzej Moraczewski i poseł Jan Stapiński, radykał z PSL, wsiedli do automobilu" – opisuje Tomasz Panfil w biografii Daszyńskiego, wydanej właśnie przez IPN. „Moraczewski źle się poczuł i w drogę ruszyli bez niego. Zużyte opony pękały jedna po drugiej, tuż za Puławami kierowca nie zauważył szlabanu rogatek: uderzony nim w głowę Stapiński padł bez przytomności na ręce Daszyńskiego. Osiem kilometrów przed Lublinem skończyła się benzyna. Zdobycie paliwa było niemożliwe, więc szacowni posłowie wjechali do Lublina dopiero o godz. 15.00, siedząc na sianie na chłopskiej furmance" – dodaje biograf.
W nocy z 6 na 7 listopada 1918 r. Daszyński stanął na czele Tymczasowego Rządu Ludowego...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta