W zgodzie z sumieniem
Minister sportu i turystyki Witold Bańka o tym, co po sobie pozostawia i o nowej funkcji – szefa Światowej Agencji Antydopingowej, którą obejmie 1 stycznia.
Związki sportowe żałują, że pan odchodzi, bo dobrze im się z panem współpracowało. Zaczyna pan robić karierę międzynarodową. Takiego ministra sportu w wolnej Polsce jeszcze nie było.
Niedawno na Stadionie Narodowym miałem spotkanie z przedstawicielami najważniejszych międzynarodowych komisji sportowców, podczas którego Luiza Złotkowska, dwukrotna medalistka olimpijska w łyżwiarstwie szybkim, powiedziała, że nie cieszyła się z mojego wyboru na szefa WADA (Światowa Agencja Antydopingowa – red.). Popatrzono na nią dziwnie, więc szybko dodała, że w związku z tym awansem Polska straciła świetnego ministra. To było bardzo miłe i wzruszające.
Czy w trakcie pańskiej kadencji poprawiło się w związkach sportowych? Mamy na myśli poziom działaczy, przygotowanie do pracy w nowych czasach?
Mam nadzieję, że się poprawiło, bo wprowadziliśmy mechanizmy, które sprofesjonalizowały działania. W niektórych związkach to się przekłada na wyniki sportowe. Generalnie jednak poziom merytoryczny działaczy to problem całego sportu, nie tylko polskiego. System wyboru władz, z koniecznością przekonania do siebie delegatów, często nie pasuje do profesjonalnego sportu.
W jakim sensie?
Jako ministerstwo mamy związane ręce w wielu sprawach, bo związki sportowe mają autonomię, a dodatkowo funkcjonują czasami jak niektóre partie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta