Kościół 2.0 przychodzi znad Renu
Trendy w europejskim katolicyzmie wyznaczają obecnie Niemcy, a Watykan chętnie słucha porad tamtejszych teologów. To oznacza, że za kilka, najdalej kilkanaście lat przynajmniej część z niemieckich reform zostanie wprowadzona także w Polsce. Jeśli chcemy uniknąć ślepego kopiowania tych rozwiązań, warto wypracować własne.
Kościół w Niemczech niewątpliwie przeżywa kryzys. I to od dawna. Liczba wiernych co roku spada. Tylko w 2018 r. Kościół katolicki porzuciło 216 tys. wiernych, a w 2017 r. nieco mniej niż 200 tys. wiernych. Seminaria są w zasadzie puste, powołań do zgromadzeń żeńskich jest zero, a na mszę świętą nawet w wielkich miastach chodzi procent, a w najlepszym wypadku – kilka procent oficjalnie przypisanych do parafii. Statystyki te, co przyznaje nawet sekretarz generalny Episkopatu o. Hans Langendörfer SJ, są „niepokojące", gdyż oznaczają, że w ciągu najbliższych dwóch czy trzech dziesięcioleci liczba katolików może spaść o połowę.
W niczym nie zmienia to jednak faktu, że ten wymierający Kościół jest nadal jednym z najsilniejszych i najbardziej wpływowych, jeśli chodzi o teologię. To tu „wykuwają się" teologiczne podstawy reformy, jaką przeprowadza papież Franciszek, tu wskazuje się nowe kierunku i tu wreszcie – tak przynajmniej uważa część niemieckich teologów i biskupów – formuje się nowy kształt europejskiego Kościoła. Niezależnie od stanu niemieckiego katolicyzmu to właśnie rozpoczęta tam „droga synodalna" stanie się mapą drogową dla Kościoła – przynajmniej na Starym Kontynencie.
Jeden z bardziej progresywnie nastawionych biskupów niemieckich, Franz-Josef Bode z Osnabrück, już zaproponował, by po zakończeniu niemieckich obrad zwołać Synod...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta