Szachownica pod prądem
Norweg Magnus Carlsen zorganizował międzykontynentalny turniej, wygrał go i wzbudził podziw. To była największa sportowa impreza ery koronawirusa.
Szachy w czasach epidemii stanęły przed szansą. Królewska gra jest stworzona do rywalizacji w zamknięciu, także na odległość. Wystarczą dwie osoby przy stoliku, przed laptopem lub ze smartfonem w dłoni. Skorzystał z tego norweski mistrz, organizując wirtualną rywalizację o ćwierć miliona dolarów Magnus Carlsen Invitational.
Sam zaprosił uczestników – postawił na najlepszych – zorganizował sponsora i wybrał format rozgrywki. Internetową transmisję mógł obejrzeć każdy. Finał – Carlsen pokonał Amerykanina japońskiego pochodzenia Hikaru Nakamurę – przyciągnął kilkaset tysięcy widzów. Chętni mogli skorzystać z komentarza w jednym z dziewięciu języków, wśród ekspertów był Polak Jan Krzysztof Duda.
Potęga intuicji
Carlsen postawił na mecze złożone z czterech partii szachów szybkich. To wersja, w której zawodnicy mają określoną liczbę minut na grę, a każdy ruch powiększa czas o 10 sekund. Taka partia trwa około godziny. Właśnie rywalizacją w szachach szybkich Norweg rozstrzygnął walkę o mistrzostwo świata z Amerykaninem Fabiano...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta