Pisarz nie jest osobą publiczną
MAŁGORZATA PIWOWAR Na stronie internetowej ogólnopolskiego dziennika pojawiła się wiadomość: „Nie żyje Milan Kundera". Po kilkudziesięciu minutach przyszło sprostowanie. Nie po raz pierwszy uśmiercono artystę za życia.
Pogłoska o śmierci 91-letniego Milana Kundery szybko obiegła portale społecznościowe. Nic dziwnego, to gigant literatury XX w., choć wciąż omija go Nagroda Nobla. Od kiedy tempo rozpowszechniania informacji stało się zawrotne, a siejący dezinformację bezkarni, fake newsy zbierają żniwo. Wystarczy przypomnieć, że kilka lat temu w podobny sposób potraktowano Janusza Gajosa. Swoją śmierć mogli też oglądać za życia inni pisarze: Haruki Murakami w grudniu 2015 r., kiedy pojawił się wpis na nieprawdziwym profilu wydawnictwa pisarza na Twitterze, wcześniej – w 2012 r. Gabriel García Márquez, gdy obwieszczający jego odejście w zaświaty fake news objawił się na na tym samym portalu na koncie rzekomo należącym do Umberto Eco. A że profil Eco obserwowało prawie 2 tys. osób, wieść błyskawicznie rozprzestrzeniła się po świecie.
Takie funeralne sensacje nie są wynalazkiem naszych czasów. W kwietniu 1866 r. w paryskich gazetach pojawiły się nekrologi powiadamiające o śmierci Charlesa Baudelaire'a, który w rzeczywistości zmarł ponad rok później – 31 sierpnia 1867 r. Znana jest też anegdota związana z rzekomym zgonem Marka Twaina. Kiedy gazety zaczęły kolportować pogłoski o jego śmierci, pisarz zorganizował konferencję prasową, wyjaśniając bez ceregieli: „Jak panowie widzicie, plotki o mojej śmierci są mocno przesadzone".
W przypadku Milana Kundery na sprostowanie od niego samego nie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta