Ukryta siła wolnego społeczeństwa
BOGUSŁAW CHRABOTA Konsumenci mediów powoli zaczynają rozumieć, że za wiarygodnością, czyli użytecznością informacji, musi stać sprawdzona i rozpoznawalna marka. Sprawdzona na dodatek na rynku rzetelnej informacji.
Moje pokolenie wojna dotknęła tylko raz i na dodatek w bardzo specyficzny sposób, była to wojna ówczesnego państwa polskiego z buntem Solidarności. Wojna, którą nazwano dla niepoznaki „stanem wojennym". Stan wojenny był nie tylko nieładny, kończył krótką epokę festiwalu wolności i nadziei, nie tylko nielegalny, bo wprowadzono go z naruszeniem konstytucji, ale również ahistoryczny, bo całkiem sprzeczny z typowym dla Polaków romantycznym staraniem o suwerenny, niepodległy byt i wartości wolnościowe. Bardziej przypominał rosyjskie represje popowstańcze czy hitlerowską okupację. Dlatego komuniści musieli przegrać, z dzisiejszej perspektywy jest to wyjątkowo czytelne. W tamtym czasie oczywiście nie było.
Byliśmy przygnieceni determinizmem marksizmu, wizją Orwella, tak zwaną geopolityką, której niepodważalną zasadą był bipolaryzm światowego układu sił, z ustawioną skrzętnie na Łabie żelazną kurtyną, na koniec przekonaniem, że Sowieci tylko czekają, by sforsować czołgami rzekę Bug, a wcześniej wyczyścić przedpole walki garścią wystrzelonych gdzieś z puszcz Białorusi czy Ukrainy głowic. Sytuacja zatem mentalnie, politycznie i racjonalnie: bez wyjścia.
A jednak zachowaliśmy się irracjonalnie. Odwrotnie, niż mogło to wynikać z analizy powyższych przygniatających racji. Zaczęliśmy walkę o wolność przy użyciu wolnego słowa. Po co? Trudno powiedzieć, bo przecież sukces w tej...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta