Garść skrupułów i dwie łzy
Michael Jordan i Lance Armstrong to dwie strony tej samej monety. Film „Lance" opowiada podobną historię co „Ostatni taniec", tylko bohaterem jest banita, nie zwycięzca.
Stał na chodniku, czekał na samochód. Ktoś krzyknął: „Pie...l się oszuście" . Czterokrotnie. Minęła chwila, dołączyli inni. Sześć, siedem osób skandowało: „P...l się, p...l się, oszuście". Mężczyzna wszedł do budynku, podał barmanowi numer karty kredytowej i powiedział: – Płacę za wszystko, co tamci goście zjedzą i wypiją. Mam tylko jeden warunek. Podejdź do nich i powiedz: Lance stawia i przesyła pozdrowienia.
Tak się zaczyna film, na wstępie którego Armstrong obiecuje reżyserce Marinie Zenovich (zdobywczyni Emmy za dokument o Romanie Polańskim): – Opowiem ci moją prawdę. Tak jak ją pamiętam.
„Lance" to efekt ośmiu wywiadów, jakie Zenovich przeprowadziła z najsłynniejszym dopingowiczem między marcem 2018 i sierpniem 2019 r. O Armstrongu opowiadają jego bliscy, przyjaciele z dzieciństwa, dziennikarze, koledzy z zespołu, rywale. Wszystko składa się na czterogodzinną historię życia. Dużo w niej buty i cynicznych uśmiechów. Skruchy jest garść, łzy – może dwie. Film bohatera nie rozgrzesza, choć uczłowiecza, szukając źródeł zła w otoczeniu.
Lance urodził się, gdy jego matka miała 17 lat, ojciec porzucił rodzinę niedługo...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta