Tylko bez kantów proszę
W Polsce brak debaty. Dążymy do przekonania innych o swoich racjach. Nie rozmawiamy. Przemawiamy.
Zmiażdżyć. Zniszczyć. Zaorać. Pokonać, złamać i rozgnieść! To zawołania i założenia taktyczne przed walką wręcz? Bitwą? Może chociaż małą potyczką? Kibolską „ustawką"?
Bynajmniej. Tak od pewnego czasu wygląda polska debata. A właściwie jej brak. Ktoś kiedyś powiedział, że polska dyskusja to dążenie do przekonania o swoich racjach, zakrzyczenia rozmówcy, zupełnie nie licząc się ze zdaniem adwersarza. Ktoś inny powiedział, że przestaliśmy rozmawiać, a zaczęliśmy wyłącznie przemawiać. Stefan Kisielewski miał powiedzieć, że „najtrudniej zbić argumenty kogoś mówiącego nie na temat".
Problem z dyskusją
My, prawnicy, mamy chyba spory (!) problem z dyskusją. Spójrzmy na to z zawodowego punktu widzenia. Sędziowie nie mówią, ale ogłaszają wyroki. Mówią o tym, jak ma być. Urodzeni z racją, w wyrokach wydawanych w imieniu Rzeczypospolitej nadal mówią, co jest zgodne z prawem, a czasami nawet sprawiedliwe. Prokurator oskarża, z reguły...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta