Bawarska słabość do Francji
Dwa lata temu chciał porzucić futbol przez liczne kontuzje. Ale zacisnął zęby, przetrwał ból i w finale Ligi Mistrzów został bohaterem Bayernu, strzelając zwycięskiego gola.
Bayern nie wygrałby Ligi Mistrzów, gdyby nie 15 goli Roberta Lewandowskiego. Nie wygrałby też, gdyby nie fantastyczne interwencje Manuela Neuera w finale. Ale dziś futbolowy świat mówi o nim. Kingsley Coman miał być rezerwowym, a zagrał tak, że otrzymał nagrodę UEFA dla piłkarza meczu.
W rewanżu z Chelsea leczył uraz mięśniowy, w ćwierćfinale z Barceloną i w półfinale z Olympique Lyon zmieniał Ivana Perisicia, a Chorwat spisywał się na tyle dobrze, że nic nie wskazywało, iż finał zacznie na ławce.
Trener Hansi Flick postanowił jednak zaryzykować, a decyzja o wpuszczeniu Comana od pierwszej minuty okazała się majstersztykiem. To on napędzał akcje Bayernu, to on zdobył jedyną bramkę (a mógł też drugą), zrobił swoje i zszedł z boiska.
„Posadził Bayern na europejskim tronie" – napisał „Kicker" po finale, którego emocje madrycki „AS" porównał do „koncertu rockowego zakończonego przez oba zespoły zniszczeniem swoich elektrycznych gitar".
Nienawidzi biegać
Coman stał nieco zdezorientowany w strefie wywiadów, gdy usłyszał pytanie, jakie to uczucie zostać bohaterem najważniejszego od siedmiu lat spotkania dla Bayernu....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta