Cień bunkra Hitlera na ambasadzie
Niemcy od tygodni czekają na zgodę Polski dla swojego nowego wysłannika. Kraje poróżniła wrażliwość historyczna.
Kandydatura barona Arndta Freytaga von Loringhovena została zgłoszona przez Berlin w niefortunnym momencie: na ostatniej prostej kampanii wyborczej Andrzeja Dudy, w której istotnym wątkiem był atak na należące do niemieckiego kapitału media. Pomysł wyszedł od ministra spraw zagranicznych Heiko Maasa, który od dawna mocno angażuje się w pojednanie z Polską. Chciał on postawić na dyplomatę z ogromnym doświadczeniem, który m.in. jako szef wywiadu NATO dał się poznać jako zdecydowany zwolennik bliskich relacji z USA i krytyk imperialnej polityki Rosji.
W Berlinie uznano, że nie można z tym czekać, aż miną wybory, bo odchodzący ambasador Rolf Nikel latem kończył 66 lat, o rok więcej niż limit służby dyplomatycznej nad Szprewą.
W Polsce bardziej od doświadczenia von Loringhovena uwagę przykuł jednak jego ojciec Bernd Freytag von Loringhoven. Jako adiutant szefa sztabu Naczelnego Dowództwa Wojsk Lądowych (OKH) Hansa Krebsa wielokrotnie uczestniczył on w odprawach z udziałem Hitlera w Berlinie wiosną 1945 i widział Führera na...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta