Nigdy nie przepłaciliśmy
Są tylko dwie dyscypliny sportu, w których polskie ligi należą do czołówki światowej: żużel i siatkówka. Każdy piłkarz chciałby grać w Premier League, a każdy siatkarz w PlusLidze – mówi Stefanowi Szczepłkowi i Mirosławowi Żukowskiemu Marian Kmita, szef Polsatu Sport.
Plus Minus: 20 lat temu rozpoczęła się historia Polsatu Sport. Kanał sportowy Telewizji Polskiej powstał sześć lat później. TVP miało bazę, Polsat startował od zera, a mimo to byliście pierwsi. Na czym polegała przewaga?
Nie tylko nasz sportowy kanał nie miał doświadczeń. Telewizja Polsat powstała w grudniu 1992 roku, a musiała rywalizować z potęgą i monopolistą. Szybko okazało się, że może to robić skutecznie. Z Polsatem Sport było podobnie.
Przed przyjściem do Polsatu spędził pan cztery lata na Woronicza w roli szefa sportu Programu I. Czym różniła się praca w tych stacjach?
Przede wszystkim organizacją. Telewizja Polska to był moloch. Tam załatwienie nawet prostej sprawy ciągnęło się tygodniami. Ostatnio, szukając rozmaitych dokumentów z mojej zawodowej przeszłości, natknąłem się na kopię umowy pomiędzy Telewizją Polską a Polskim Związkiem Piłki Siatkowej. Ze strony związku są dwa podpisy, a TVP – 17. Zdobycie każdego z nich wiązało się z wielodniowymi staraniami, audiencjami, tłumaczeniami. To mówi coś o operatywności telewizji publicznej. Sprawiała wrażenie skutecznej, dopóki nie pojawił się konkurent.
Jakie były początki sportu w Polsacie?
Sport nie zaczął się wraz z powstaniem kanału. Był wcześniej, ale na równych prawach z innymi redakcjami. Podejście...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
