W pandemii trudniej uzasadnić zwolnienie dyscyplinarne
Notoryczne spóźnienia pracownika czy odmowa wykonania polecenia służbowego mogą być podstawą do rozwiązania umowy o pracę w trybie natychmiastowym. Takie okoliczności trzeba jednak szczególnie ostrożnie oceniać w czasie trwającego stanu epidemii.
Trwająca od wiosny tego roku epidemia COVID-19 wpłynęła na wszelkie sfery biznesu, w tym na relacje pracownicze. Pracodawcy zdążyli już przyzwyczaić się do funkcjonowania w nowej rzeczywistości, jednak w sytuacjach nietypowych wciąż mają niejasność co do właściwego sposobu postępowania. Przykładem takich sytuacji są dyscyplinarne zwolnienia pracowników nieobecnych fizycznie w pracy. Warto przyjrzeć się paru typowym problemom.
Nieobecność w pracy – czy to usprawiedliwiona, czy nieusprawiedliwiona – nie jest przeszkodą w rozwiązaniu przez pracodawcę umowy o pracę bez wypowiedzenia. Stąd też w przypadku tzw. zwolnień dyscyplinarnych nie ma potrzeby rozważać, czy pracownik pracujący zdalnie (z reguły w domu) jest obecny, czy nieobecny w pracy. Jednak jego fizyczna nieobecność w zakładzie pracy sprawia, że pracodawca musi zmierzyć się z problemem doręczenia oświadczenia o dyscyplinarnym rozwiązaniu umowy.
Forma pisemna
Oświadczenie o dyscyplinarnym rozwiązaniu umowy o pracę powinno nastąpić na piśmie. Brak formy pisemnej (np. zwolnienie pracownika w czasie połączenia video) nie powoduje co prawda nieważności oświadczenia pracodawcy, ale będzie dotknięte wadą formalną, dzięki której pracownik z łatwością wygra proces w sądzie pracy o przywrócenie do pracy albo odszkodowanie.
Forma pisemna to jednak nie tylko pismo z własnoręcznym...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta