Johnson dotrzymał słowa
Wielka Brytania zrywa od 1 stycznia więzi z UE tak dalece, jak na to pozwalają realia globalnego świata.
Umowa o przyszłej współpracy między Wyspami i kontynentem, która została zawarta w wigilijną noc, daje wreszcie odpowiedź Brytyjczykom, za czym głosowali w referendum rozwodowym cztery i pół roku temu. Boris Johnson spełnił daną wówczas obietnicę: uzyskanie maksymalnej suwerenności. Królestwo uwalnia się więc od jurysdykcji TSUE, będzie prowadziło własną politykę handlową, stosowało własne normy towarowe i politykę migracyjną.
Ale cena odzyskanej niezależności jest ogromna. Umowa jest skromniejsza nawet od porozumień, które wiążą Unię z Turcją czy Ukrainą. Krok ku oderwaniu od Królestwa robi Irlandia Północna. Szkocja chce odejść.