Pod specjalnym nadzorem
Tradycja zagrożona przez koronawirusa przetrwała – 69. Turniej Czterech Skoczni zaprasza od wtorku na ciche konkursy. KRZYSZTOF RAWA
Wszyscy zainteresowani chcieli, by się udało, by Turniej Czterech Skoczni przetrwał, nawet w wersji koronawirusowej, akceptowalnej przez niemieckie i austriackie służby sanitarne: bez publiczności, okrzyków, bawarskiej i tyrolskiej muzyki, braw i fajerwerków.
Oznacza to względną ciszę na skoczniach (choć muzyka czasem się pojawi i spikerzy będą dla zasady pełnić swą rolę) oraz chyba najbardziej dojmujący wieczorny spokój w dniach konkursów na ulicach Oberstdorfu, Garmisch-Partenkirchen, Innsbrucku i Bischofshofen. Znikną podesty i sceny przygotowywane na uroczyste dekoracje zwycięzców, znikną barwne i hałaśliwe korowody kibiców między dziesiątkami stoisk z preclami, bułkami i parówkami, gorącym rosołem, wątrobianymi knedlami, piwem i grzanym winem, nie będzie trąb, flag, balonów i szalików.
Trzeba być wdzięcznym
Zostaną skoki w stanie czystym, czyli telewizyjnym, co w czasach lockdownu w wielu krajach i tak jest niemałym triumfem sportu nad pandemią. – Trzeba być wdzięcznym, że w ogóle można skakać w czasach Covid-19, że można przenieść fascynację naszym sportem na świat za pośrednictwem telewizji i w ten sposób zapewnić widzom wspaniałe widowisko i gęsią skórkę – ocenił austriacki trener Niemców Stefan Horngacher.
Międzynarodowa Federacja Narciarska (FIS) miała ponad osiem miesięcy na...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta