Nowa epoka, nowe zasady
Unia Europejska chce rewolucji na rynku cyfrowym. Internetowi giganci już zaczynają przeciwko niej lobbować. Szturm zwolenników Donalda Trumpa na Kapitol może jednak ułatwić jej przeprowadzenie.
Gdy 6 stycznia setki osób zbezcześciły symbol amerykańskiej demokracji, nikt jeszcze nie myślał, że poważne konsekwencje dotkną nie tylko amerykańskiej polityki. Dopiero dwa dni później okazało się, że może to być punkt zwrotny dla zasad działania cyfrowych gigantów. 8 stycznia Twitter zablokował konto Donalda Trumpa, wtedy jeszcze urzędującego prezydenta USA. Podobnie zrobił Facebook (czasowo), a Apple, Google i Amazon zaprzestały świadczenia tzw. usług hostingowych dla komunikatora Parler – popularnego wśród skrajnej prawicy. Powód? Wpisy i komentarze prezydenta nawoływały do przemocy, a za pośrednictwem Parlera organizowano nielegalne działania.
– To był dla mnie taki 9/11 (data ataku na wieże WTC w Nowym Jorku – red.) dla mediów społecznościowych. Nagle wszyscy zdali sobie sprawę z zagrożeń w świecie cyfrowym – mówi „Plusowi Minusowi" Thierry Breton, komisarz UE ds. rynku wewnętrznego. Ten francuski polityk i menedżer odpowiada w Brukseli za rynek cyfrowy. Od początku ustawiano go w atrakcyjnym medialnie konflikcie z Margrethe Vestager, wiceprzewodniczącą Komisji Europejskiej odpowiedzialną za konkurencję i gospodarkę cyfrową.
Teoretycznie Vestager jest wyżej niż Breton, ale to on nadzoruje urzędników z dyrekcji generalnych odpowiedzialnych za pisanie i wdrażanie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta