Szerpów nie traktuje się odpowiednio
W naszej wyprawie nie chodziło o rywalizację z himalaistami z Zachodu. Zrobiliśmy to wyłącznie dla Nepalczyków – mówi Marcinowi Łuniewskiemu Mingma Gyalje Sherpa, nepalski himalaista, uczestnik pierwszego udanego zimowego wejścia na szczyt K2.
Jak wygląda K2 zimą?
Inaczej niż latem, kiedy szczyt jest bardziej płaski i czarny. Natomiast zimą jest znacznie bardziej stromy i pokryty śniegiem oraz lodem. Gdy zdobywaliśmy go latem, nie napotkaliśmy żadnych problemów. Po prostu się wspięliśmy. Zimą w pobliżu szczytu natknęliśmy się na serak (ogromna bryła lodu – red.).
Jak wyglądał sam moment zdobycia szczytu?
Gdy byliśmy już 10 metrów od szczytu, wszyscy się zatrzymaliśmy, złapaliśmy się za ręce i ruszyliśmy przed siebie, śpiewając nasz hymn narodowy. Czułem, że zrobiliśmy coś doniosłego. Byłem wówczas bardzo dumny. To było wzruszające.
Czym różni się zimowe wejście na K2 od letniego?
Zimą wyzwanie było o wiele większe. Temperatura spadała do -50 stopni. Łatwo mogliśmy odmrozić nasze nogi i palce. Po prostu umrzeć. Do tego wiatr wiał z prędkością ponad 80 kilometrów na godzinę. Mieliśmy szczęście, bo w dniu ataku na szczyt (16 stycznia – red.) pogoda była bardzo dobra. O czwartej nad ranem nadszedł jednak taki moment, że prawie zrezygnowałem z dalszego wspinania. Do wysiłku zmotywowało mnie to, że robiliśmy to dla Nepalczyków i dla naszej przyjaźni.
Skąd to zwątpienie i chęć powrotu do obozu?
Idąc z obozu trzeciego do obozu...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta